Kąciki jego ust znacznie wzniosły się w powietrze, kiedy błękitne tęczówki natrafiły na subtelną, pogrążoną we śnie twarz dziewczyny. Ostrożnie odgarnął dłonią niesforne kosmyki ciemnych włosów opadających wprost na jej czoło i obserwował jak zabawnie marszczy nos. Chwilę później jej ciemne tęczówki powoli wyłoniły się z nad wachlarzu gęstych rzęs i zlustrowały spojrzeniem Andersona. Szatynka mimowolnie uśmiechnęła się łagodnie i zaczęła kreślić różnorakie kształty na nagim, muskularnym torsie Amerykanina.
-Żałujesz?-jego zachrypnięty głos wybawił ją z krainy błogiego spokoju.
Delikatnie zadarła głowę ku górze i spojrzała głęboko w oczy siatkarza. Przenikliwe spojrzenie błękitnych tęczówek wywołało lekki dreszczyk przebiegający po jej drobnym ciele. Kąciki jej ust momentalnie wzniosły się na wyżyny, obdarowując bruneta szczerym, łagodnym uśmiechem.
-Nie.-odrzekła pewnie.-A Ty?-uniosła pytająco brew.
-Chyba sobie żartujesz. Byłaś beznadziejna.-rzucił pozbawionym głosem emocji.
Natychmiast przeniosła ciężar ciała na łokcie i zdezorientowana zmarszczyła brwi. Matthew dłużej nie wytrzymał ciszy, która ich otuliła i parsknął głośnym śmiechem. Dziewczyna pokręciła z niedowierzaniem głową i także dała upust swoim emocjom, chichocząc pod nosem. Oparła głowę na klatce piersiowej atakującego i przymknęła powieki, wzdychając głośno. Musiała jak najszybciej opuścić lokum siatkarza, ale nie miała na to najmniejszej ochoty. Było jej przy nim tak dobrze. Napawała się tą beztroską jak najdłużej tylko mogła, ale po dłuższej chwili przerwał ją ponownie łagodny, melodyjny, ale zarazem męski głos sportowca. Nie mógł powstrzymać swej ciekawości i zaczął atakować ją masą pytań. Chciał ją bliżej poznać. Wydawała mu się idealnym materiałem na przyjaciółkę, a kto wie może coś więcej. Pytania padały z jego ust niczym pociski z karabinu maszynowego. Ola, bo tak nazywała się nieznajoma cierpliwie udzielała odpowiedzi atakującemu, także narzucając mu swoje pytania. W taki oto sposób dowiedzieli się co nieco o sobie. Matt widząc zaniepokojenie na twarzy szatynki zamknął ją w swoich silnych ramionach i wydął dolną wargę, spoglądając na nią ze smutkiem. Sokół roześmiała się wesoło i opowiedziała mu o szybkiej konieczności opuszczenia jego mieszkania. Amerykanin pośpiesznie się odział i powędrował do kuchni, a 25-latka tymczasem zdecydowała się nieco odświeżyć. Chwilę później postawił przed nią talerz z jajecznicą i kontynuował swoje przesłuchanie, także pochłaniając swoją porcję posiłku. Kilkanaście minut później dopijając kawę opuścili mieszkanie sportowca i zapakowali się do niezawodnego, błękitnego Nissana. Odstawił ją pod miejsce pracy i musnął ustami jej policzek.
-Nie roztrząsajmy tej nocy więcej. Po prostu obojgu była nam potrzebna.-stwierdziła Aleksandra, opuszczając samochód bruneta.
Skinął jedynie głową i pomachał jej na odchodne, wyruszając w doskonale znanym kierunku. Paul już od kilku minut dobijał się do niego, zamartwiając się, czego jeszcze nie stawił się pod budynkiem siłowni na zbiórce, która za chwilę będzie mieć miejsce.
***
Po raz kolejny wyłowił z czarnych, eleganckich spodni białego i'Phone, odczytując godzinę znajdującą się w górnym, prawym rogu. Powoli zaczynał się już denerwować. Oparł się nonszalancko o karoserię samochodu, spoglądając w jedno z okien znajdującego się przed nim budynku. Wtem drzwi bloku zatrzasnęły się, a po schodach w jego kierunku zmierzała czarnowłosa dziewczyna. Aleksandra prezentowała się zupełnie inaczej niż na co dzień. Zniknęła skórzana kurtka oraz kask. Teraz była subtelną, piękną, olśniewającą go kobietą. Choć musiał przyznać, że w tym wydaniu także nie brakowało jej seksapilu. Czerwona, rozkloszowana sukienka doskonale uwydatniała jej nogi, a szpilki tego samego koloru skutecznie je wydłużały. Czarne kosmyki targane były subtelnie przez wiatr, co dodawało jej niesamowitego uroku. Usta urozmaicone w krwistoczerwoną szminkę ułożyły się w szeroki, urzekający uśmiech. Przystanęła przy jego boku i wbiła w niego spojrzenie ciemnych tęczówek. Zamrugała kilkakrotnie długimi, gęstymi rzęsami i pomachała mu dłonią przed twarzą, oczekując jakiejkolwiek reakcji. Kompletnie zbiło ją z tropu zachowanie Amerykanina. On tymczasem wpatrywał się w jej smukłą sylwetkę, nie dowierzając własnym oczom.
-Halo! Ziemia do Matta!-pstryknęła palcami przed jego oczami.
-Przepraszam, zamyśliłem się.-odparł z nieśmiałym uśmiechem, zakłopotany przeczesując palcami włosy.
-Zauważyłam.-zachichotała cicho.-To jak? Będziemy tu tak stać?
Atakujący pokręcił przecząco głową i odsunął się od Nissana, otwierając przed dziewczyną drzwi. Aleksandra podziękowała mu skinieniem głowy i opadła na fotel obok kierowcy, zapinając pas. On tymczasem zaczerpnął świeżego, nowojorskiego powietrza do swoich płuc i chwycił klamkę od drzwi. Zajął miejsce kierowcy i odpalił silnik, przekręcając kluczyki w statyce. Podczas drogi zagłębili się w luźną rozmowę, dotyczącą jakiś błahostek, a po wnętrzu samochodu rozbrzmiewała cicha muzyka wydobywająca się z radia. Nim zauważyła, a ponownie otwierał przed nią drzwi, ale tym razem nie stali już w miejscu, a udali się w kierunku wejścia do lokalu. Anderson przeprosił na chwilę towarzyszkę i potwierdził swoje przybycie, po czym nadstawił jej swoje ramię i kiedy je chwyciła zaprowadził do odpowiedniego stolika. Chwilę później kelner dostarczył im dania główne, które pochłaniali, rozkoszując się ich smakiem, a także chłonąc chwilę spędzoną w swoim towarzystwie. Ponownie zatopili się w rozmowie, tym razem opowiadając sobie o zabawnych sytuacjach z dzieciństwa.
-Serio?! Twoja własna kuzynka przykleiła Cię do krzesła za to, że zajebałaś jej schowek ze słodyczami z pod łóżka?! Nie wierzę w ludzi! A Ty durna podarłaś sobie ulubione spodenki! -roześmiany siatkarz zanosił się głośnym śmiechem.
-No bo nie miałam się jak wydostać, no!-odparła oburzona, żywo gestykulując dłońmi.-Miałam chcicę na słodkie to jej podkradłam.-zaprezentowała mu swoje śnieżnobiałe uzębienie.
Niespodziewanie nachylił się nad stolikiem i musnął językiem kącik jej ust, w którym dostrzegł resztki bitej śmietany po deserze. Zaskoczona zamarła, wpatrując się w niego zaskoczona. On tymczasem nie zaprzestał na tym, a przeniósł się na jej słodkie, kuszące dziś niesamowicie usta. Musnął je delikatnie swoimi aksamitnymi wargami, a następnie do otrzymując sprzeciwu z jej strony pogłębił pocałunek. Szatynka tymczasem przymknęła powieki i rozkoszowała się tą chwilą.
***
Nawet na sekundę nie oderwał się od jej kuszących ust, zsuwając z jej drobnego, ale jakże zgrabnego ciała materiał kreacji dzisiejszego wieczoru. Wycisnął kolejny namiętny pocałunek na jej nabrzmiałych wargach, delikatnie przegryzając ich dolny płat. Szatynka jęknęła przeciągle, unosząc wzrok na jego błękitne tęczówki. Płonęły znanymi jej błyszczącymi niezwykle ognikami. Dłonie siatkarza powędrowały na pośladki Sokół, która ponownie wydała z siebie jęk zadowolenia. Pragnęła go. Niesamowicie pragnęła, aby zaspokoił jej pożądanie. Chciała czuć jego rozpalone ciało obok swojego. Chciała, aby wypełnił ją rozkoszą, jakiej nikt inny nie mógł jej dać. Oplotła nogami jego pas, a on przygwoździł ją jeszcze bardziej do ściany. Syknęła subtelnie, kiedy jej nagie plecy spotkały się z chłodem ściany jego salonu. Rozdarła jego koszulę i zrzuciła ją na podłogę. Sunęła dłońmi po jego nagim, umięśnionym torsie, kreśląc nieznany jej szklak. On tymczasem obsypywał pocałunkami zagłębienie jej szyi, nie pomijając także obojczyków. Nawet nie spostrzegła, kiedy ułożył ją na materacu i całkowicie nagi przylgnął do jej ciała. Ciszę panującą w sypialni wypełniły pojękiwania i pomruki zadowolenia, a ich ciała spełnienie, którego tak bardzo potrzebowali.
~*~
Beznadzieja. Totalna beznadzieja. Chyba umknął mi pomysł na ten rozdział. Czegoś mi w nim brakuje. I ten katastrofalny opis. Wybaczcie mi to. Jeszcze tylko jeden odcinek i nie będziecie musiały się męczyć z tą beznadzieją historią ;) To miało wyglądać inaczej... Cóż, nie zawsze wychodzi tak jak chcemy :/ Nie wiem jeszcze o kim będzie kolejny jednopart, ale coś się znajdzie na pewno :D Śledźcie, więc bloga i po zakończeniu tej historii postaram się dodać kartę z bohaterami kolejnej ;) Całuję i przepraszam za brak rozdziału w poprzedni weekend :*
PS: Mam nadzieję, że ktoś tu jeszcze jest ;3
Jest jest. Nie jest beznadziejnie kochana. Jak zwykle jesteś zbyt krytyczna w stosunku do siebie. Rozdział jest świetny. Czekam na kolejny i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMiałam wobec niego inne oczekiwania i się zawiodłam :/
UsuńDziękuję i pozdrawiam ;*
Jestem! Już przez moment myślałam, że Matt powiedział serio to zdanie ,,Chyba sobie żartujesz. Byłaś beznadziejna.'' Myślałam, że zrobisz z niego taką złą postać. Bardzo fajny rozdział. A może zdradzisz kim będzie nowy bohater? Proszę. Weny <3 Zapraszam do Niko! Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńMatthew i zło? :D To nie moja bajka ^^
UsuńByć może Włodarczyk ;3
Dziękuję i pozdrawiam ;*