niedziela, 17 lutego 2019

Prom Adventure, cz.5

Delikatnie kołysał biodrami do przecinającej, przeszywającej ciszę w pokoju melodii jednej ze świątecznych piosenek, które wydobywały się jedna po drugiej z laptopa Sławka, z którym dzielił pokój. Wrzucał posegregowane wcześniej ubrania do wnętrza sporej rozmiarów czarnej walizki i spoglądał przelotnie na przygotowującego się do spotkania wigilijnego blondyna. Sam zdecydował się w końcu porzucić pakowanie i chwycić w dłoń wieszak ze starannie wyprasowaną koszulą na ten wieczór. Nieskazitelna biel dodawała mu niewinności, choć tak naprawdę miał swoje za uszami. Niejednokrotnie  zdarzało mu się zamoczyć usta w chmielowym trunku z kolegami z rocznika dziewięćdziesiątego siódmego, którzy byli już absolwentami Szkoły Mistrzostwa Sportowego czy też wymknąć się zza obszar ośrodka, aby uczestniczyć w klubowej imprezie. Na szczęście władze szkoły nie dowiedziały się o jego przewinieniach i w oczach wszelakich nauczycieli nadal pozostawał nieco zwariowanym, pełnym humoru i pozytywnego podejścia do życia chłopakiem. Odpiął guzik położony najwyżej i najbliżej szyi, poprawiając kołnierzyk i spoglądając przelotnie na swoje odbicie w lustrze. Za pomocą smukłych palców nieco poczochrał włosy, aby zyskały odpowiednie ułożenie i spryskał się ulubioną perfumą.
-Dla kogo się tak stroisz, Norbi?- zaśmiał się Busch.
-Dla mojej potajemnej ukochanej, pani Skrzypkowskiej.-odparł rozbawiony środkowy.-Nie patrz się tak na mnie. Zadajesz głupie pytania to i takie odpowiedzi otrzymujesz.-wzruszył ramionami.
-A czekaj...Ja wiem! Dla Ani!-wrzasnął nagle blondyn, którego nagle oświeciło.
-Ania to już skończony temat.-mruknął cicho.-To co idziemy?- zmienił pośpiesznie tor ich rozmowy.
-Nie, Huber. Nie, dopóki nie powiesz mi co cię trapi.-wypowiedział stanowczym tonem przyjmujący i opadł na łóżko, wpatrując się wyczekująco w swojego współlokatora.-Niby zachowujesz się typowo dla siebie, ale to nie ty. Ty jesteś totalnie nieobecny.-westchnął głośno.
-Dobra, niech ci będzie! Poddaję się!-18-latek nie wytrzymał presji i wzniósł dłonie w geście zrezygnowania.
-Wiedziałem, że Anka ci się podoba! Ona się każdemu podoba!-do wnętrza pokoju wtargnął Domagała.
Wnioskując ze słów atakującego najprawdopodobniej spoczywał on pod drzwiami pokoju środkowego i przyjmującego oraz podsłuchiwał konwersację owej dwójki. Norbert pokręcił tylko z pobłażaniem głową nad wypowiedzią Damiana i opadł  bezsilnie na swoje posłanie. Siatkarze utkwili w nim swój świdrujący wzrok i oczekiwali w końcu wyjaśnień z jego strony. Huber zerknął przelotnie na zegar znajdujący się na wyświetlaczu telefonu i dochodząc do tego, że mają jeszcze sporo czasu do rozpoczęcia wigilii zdecydował się podzielić ostatnim zdarzeniem z przyjaciółmi.  Nim się obejrzeli nastała jednak chwila udania się na wieczerzę.
-Ona jest pod presją. Nie jest sobą, tylko im ulega. -mruknął do Hubera Domagała w drodze do miejsca docelowego.
-Sam nie wiem, ale wiem, że jej słowa mnie zabolały.-odparł środkowy.
-Jak dla mnie szkoda nerwów na taką dziunię.-wzruszył ramionami Busch.
Na tym nastał koniec wymiany zdań, bowiem przekroczyli próg pomieszczenia sporych rozmiarów, które służyło do organizacji różnego rodzaju uroczystości. Zyskało miano auli. Tuż po przekroczeniu progu dostrzegł smukłą sylwetkę brunetki przyodzianej w luźną, czarną sukienkę z rękawem sięgającym łokcia. Pośpiesznie odwrócił wzrok w przeciwnym kierunku i powędrował za chłopakami w celu znalezienia wolnych miejsc przy stole. Po chwili z szerokim uśmiechem na ustach składał im pełne humoru życzenia, wcale nie otrzymując gorszych. Później nastała luźniejsza część tego wieczoru.
-Szamka!- wrzasnął uradowany Sławek na widok sałatki jarzynowej .
-Buszu, nie rób wstydu.-rzucił, chichocząc pod nosem Damian.
-Dobrze, że się chłopak cieczy. Cały dzień na nogach w kuchni spędziłam.-oświadczyła pani Grażynka, nie kryjąc zadowolenia z podekscytowania siatkarza na widok jedzenia.
-W takim razie my docenimy pani pracę i wszystko zjemy.-zapewnił kobietę Norbert, odsłaniając przed nią całe, śnieżnobiałe uzębienie.
-Dobre chłopki.-skwitowała kucharka, klepiąc ich po głowie.
Gdy kobieta opuściła ich stolik wymienili porozumiewawcze spojrzenia i parsknęli głośnym śmiechem. Dwie godziny później  spoczywał w samochodzie rodziców, który zmierzał w stronę rodzinnego Radomia. W czasie pokonywania godzinnej trasy przybliżał im wydarzenia ostatnich miesięcy oraz stan przygotowań do studniówki, która miała odbyć się niedługo po świętach. Po dotarciu do ukochanej przez niego okolicy wzniósł swoje rzeczy do pokoju i pod pretekstem przewietrzenia powędrował na dwór. Powolnym, wręcz ślamazarnym krokiem przemierzał radomską ulicę , zatracając się w oceanie myśli. Do balu maturalnego pozostało niewiele czasu, a on nadal nie miał towarzyszki na tą zwariowaną noc. Domagała i Busch już od przeszło tygodnia podstawiali mu pod nos fotografie swoich partnerek. Jemu pozostało zbywanie ich w zapytaniach o jego piękność. Westchnął głośno i podirytowany dojściem do tego wniosku uderzył w pobliski kamień. Zadarł spuszczony na czubki butów wzrok i pałaszował nim usytuowaną przed nim wysoką, dziewczęcą sylwetkę. Czy los właśnie sobie z niego kpił, stawiając mu przed nosem Annę Matulaniec, gdy toczył refleksje na temat studniówki i osoby mu na niej towarzyszącej?
-Norbert?!-źrenice brunetki znacznie się rozszerzyły, gdy jej oczy natrafiły na znajomą twarz.- Cześć!-posłała mu subtelny uśmiech.
-Znowu ty.-burknął pod nosem brunet, zagłębiając dłonie w kieszeniach kurtki.- Skąd się tu w ogóle wzięłaś?-nie krył swojej niechęci do jej osoby po ostatnich wydarzeniach.
-Mieszkam tu.-oświadczyła Ania jakby to było oczywistością.- Możesz nie być w stosunku do mnie taki oschły?
-Po ostatnich wydarzeniach w ogóle na to nie zasługujesz.-zironizował, mierząc ją lodowatym wzrokiem.
-Norbert, ja... Przepraszam.- gwałtownie zmniejszyła dzielący ich sylwetki dystans i ujęła jego twarz w dłonie, spoglądając mu głęboko w oczy.- Nie powinnam się tak zachować, ale uległam presji. Jednak teraz wiem. Miałeś racje. -spuściła głowę, aby po chwili ją podnieść i ponownie przeniknąć na wylot barwę jego tęczówek.
-Wybaczę ci, ale pod jednym warunkiem.-wypowiedział stanowczo.
-Słucham.-spojrzała na niego zaintrygowana.
-Pójdziesz ze mną na studniówkę.-kąciki jego ust automatycznie sięgnęły wyżyn, odchylając powoli rąbek jego szerokiego uśmiechu.
-Jasne.-kiwnęła ochoczo głową.- Dziękuję.-musnęła powoli jego policzek ustami. 
-Za co?- zmarszczył brwi zdezorientowany.
-Za przebaczenie i zaproszenie.-zachichotała uroczo.
Dopiero wtedy dotarło do niego, że przyćmiony chęcią pomocy Ani nie zauważył czegoś bardzo ważnego, a wręcz najważniejszej kwestii w życiu. W obecnym momencie żałował, że nie dowiedział się wcześniej, iż dom córki dyrektora spalskiej szkoły  mieści się niedaleko jego rodzinnego siedliska. Już teraz wiedział czego tak ambitnie i  zaciekle walczył o jej prawdziwe oblicze. Gdy teraz przed nim stała taka rozpromieniona, idealnie komponująca się w tle bieli śniegu uświadomił sobie, że czynił to wszystko, bowiem ta dziewczyna skradła niepozornie jego serce. Uczyniła to w niezauważonym dla niego momencie, ale udało jej się. Jeden przypadek postawił na jego drodze oślepiającego swoim blaskiem anioła, za którego przepoczwarzenie się odpowiadał właśnie on.  Z maskującej się za przysłoną wrednej, przypasowującej się do popularnej paczki dziewczyn brunetki przemienił ją w coś zupełnie innego. Z owocu ich znajomości wykluła się piękna, pełna zasobów ciepła i bezinteresownej pomocy kobieta. Mimowolnie kąciki jego ust zastygły na wyżynach, gdy jego umysł przyswajał ten bieg wydarzeń. Poczuł jej drobną dłoń na swoim ramieniu i po mimo, że jego ciało okryte było puchatą, czarną kurtką poczuł jak jej dotyk przeszywa jego ciało przyjemnym prądem.
-O czym myślisz?- jej czekoladowe tęczówki utkwiły w nim spojrzenie.
-O tym jak się wkopałem.- podrapał się zakłopotany po nieokrytej  zimową czapką  głowie.
-To znaczy?
-O tym jak się w tobie zakochałem.-wysapał, odważając się jej spojrzeć głęboko w oczy.
Na jej pokrytych jasną, łagodną różową szminką ustach zabłąkał się delikatny uśmiech. Nie panowała na tym. Ten gest był  impulsem na jego słowa. Nie wiedziała czy się ich spodziewała, ale gdzieś w głębi chyba także poczuła do niego coś pokroju zauroczenia, fascynacji. Intrygował ją swoją tajemniczością i wrażliwością. Niejednokrotnie dostrzegała przecież w jego skąpanych błękitem tęczówkach ból  po uderzeniu w jego osobę kolejną wiązanką obelg, której najczęściej autorkami były jej koleżanki. Teraz tak cholernie żałowała, że im na to pozwalała. Powinna od początku stanąć w jego obronie. Powinna być jego murem, za którym mógłby się skryć, a ona odbijałaby dzielnie każdy cios wymierzony w jego stronę. W końcu tak uparcie walczył o to by odkryła jaka naprawdę była, o to by ujrzała swoje prawdziwe oblicze. Nachylił się nad jej twarzą, tym samym owiewając jej policzki ciepłym oddechem. Woń mięty otuliła jej nozdrza, tworząc mieszankę z intensywnym zapachem jego perfum. Przymknęła powieki, odczuwając błogość jaka powoli ją ogarnęła. Jej szczyt poczuła dopiero, gdy na jej zziębniętych ustach poczuła jego ciepłe wargi. Rozpływała się nad ich jedwabistością, podczas pierwszego muśnięcia przez nie jej ust. Nieśmiało odwzajemniła pieszczotę i poczuła jak Norbert łapie ją za łokcie, przyciągając do siebie z impetem.  Zarzuciła drobne dłonie na jego szyję, wplatając  palce w kosmyki jego ciemnych włosów. Tak bardzo zajęli się smakowaniem siebie nawzajem, czerpaniem rozkoszy z własnej bliskości, z momentu, na który w głębi siebie tak bardzo oczekiwali, że nie spostrzegli drobnych płatków śniegu, które stworzyły wokół nich osłonę w postaci białego puchu o rozmaitych kształtach. Cieszyli się wewnątrz siebie, że ich uczucie w końcu znalazło ujście.

***
Obserwował długą, czerwoną suknię sunącą po parkiecie. Wzniósł wzrok nieco wyżej a przed sobą ujrzał lejący się dekolt kreacji brunetki, a gdy zadarł głowę jeszcze ciut wyżej natrafił na perłowe, śnieżnobiałe zęby dziewczyny w pełni odsłonięte, a za powodem ich prezentacji stał właśnie on. Odgarnęła jednym gestem dłoni długie, ciemne włosy na plecy i odetchnęła głęboko. Doskoczyła do boku siatkarza, rozpoczynając walca, na którego wykonanie wpadła przypadkowo. Momentalnie zyskała poparcie  oraz zachwyt tym pomysłu Skrzypkowskiej, a więc o odmowie uczniów nie było mowy. Splotła ich palce ze sobą i okręciła się wokół niego kilkukrotnie, aby po chwili utonąć w jego ramionach z tym niesamowitym żarem w oczach. Po chwili chwycił ją za biodra, a ona delikatnie się wzniosła nad podłogę.  Po klasycznej części tańca złączył swoje dłonie za jej plecami a ona ułożyła swoje na wysokości jego brzucha i  została przez niego okręcona wokół własnej osi w powietrzu. Pisnęła cicho, a on zachichotał na jej reakcję. Uczyniła to samo, gdy wziął ją na ręce i ponownie świat wokół niej wirował.  Gdy w końcu znalazła się na podłożu uwiesiła dłonie na jego szyi i posłała mu pewien beztroski, rozkoszny uśmiech. Musnął przelotnie jej wargi i pociągnął na ławkę. Obok momentalnie zjawił się Damian z partnerką oraz Sławek z towarzyszką.
-Sarenka odnalazła swojego samca.- skwitował z cwanym uśmiechem przyjmujący.
-Ty jesteś pojebany.-zaniósł się głośnym śmiechem Huber.
-Jako, że mam na imię Anna jako sędzia Anna Maria Wesołowska skazuje cię na rok w zakładzie psychiatrycznym. -oświadczyła z powagą brunetka.
-Boże, to było genialne!- Domagała ukłonił się przed nią rozbawiony.
-A dzięki!- odparła roześmiana brunetka, przybijając piątki ze swoim chłopakiem oraz Damianem.
- A teraz wio mi na parkiet królowo nocy!- zażądał środkowy w kierunku swojej lubej.
Matulaniec parsknęła niekontrolowanym śmiechem na wydobywające się z głośników pierwsze, znajome rytmy. Poderwała się momentalnie z miejsca i  w grupie przyjaciół siatkarza oraz ich towarzyszek powędrowała na parkiet. Złączyła ich dłonie i przymknęła powieki, ponosząc się całkowicie melodii utworu. Miłość w Zakopanem przyciągnęła do tańca wszystkich zgromadzonych na tej maturalnej imprezie i parkiet aż pękał w szwach. Mimo wszystko znaleźli miejsce na swoje popisy taneczne i dali się ponieść szaleństwu. Huber nawet nie zauważył, kiedy okręcał Anię wokół własnej osi, gdy spoczywała na jego rękach. Matulaniec wydzierała się na całe gardło, dołączając się do wokalistów z tekstem hitu każdej imprezy, a on czuł się po prostu szczęśliwy. Wszystko zawdzięczał losowemu wyborowi pani Anieli Skrzypkowskiej i miał nadzieję, że będzie jej jeszcze dziękował kilka lat później, gdy czekać ich będzie ceremonia zaślubin, bowiem przeczuwał, że Anna to ta, o której  po cichu marzył.
-Widzę, że się wszystko ułożyło.-barwa głosu wydawała się mu znajoma.
-Fornal!-wrzasnął i zamknął przyjaciela w szczelnym uścisku.
-A o swoim ulubionym libero już nie pamiętasz, tak?!-wydarł się Masłowski, aby przekrzyczeć muzykę.
-Masełko!-kolejnego absolwenta uraczył uściskiem.
-Co wy tu wszyscy robicie?- w zadaniu tego pytania wyręczył go Busch.
-Odwiedzinki, kochani.-oświadczył z uśmiechem Kuba.-A raczej kontrola kapitana.-wyszczerzył się szeroko.

~*~
*Taniec Ani i Norberta, a raczej walec :D >>klik<<
Witam Was pod tą historią po raz ostatni ^^ Była ona bardzo ciężka do napisania, nawet zdarzało mi się samej w niej zagmatwać, ale chyba oddałam jej sens taki jak zamierzałam :D Norbert przyczynił się do opuszczenia przez Anie swojego towarzystwa i odkrycia jej prawdziwej ja, a jeszcze dodatkowo zyskał świetną dziewczynę i towarzyszkę na studniówkę :D Stylem ta historia odbiegała od moich wymagań i założeń, ale fabułą myślę, że była dość intrygująca i w pewien sposób inna od pozostałych ;) Mam nadzieję, że Wam się podobało! Koniecznie dajcie znać w komentarzach ;) Będę tęsknić za Norbertem, Anią i dwoma wariatami- Damianem i Sławkiem XD No, ale cóż... Mam nadzieję, że ktoś w końcu się podejmie napisania o Norbercie, bo z tego co się orientuję historii o nim brak, a to naprawdę mega gość jest! :D <3 Dziękuję za  Waszą obecność oraz opinię! <3 Cieszę się, że jak zwykle mnie nie zawiodłyście <3  Całuję i do zobaczenia na Janku czy Michale! ;*

czwartek, 7 lutego 2019

Prom Adventure, cz.4

Prychnął pod nosem, obserwując unoszące się porozumiewawczo brwi Sławka, gdy przystanął obok Ani, bowiem zaraz miała rozpocząć się próba. Brunetka zwróciła głowę w jego kierunku i czekoladowymi tęczówkami sunęła po jego bladej, porcelanowej twarzy, starając się wybadać grunt. Czy jest on bezpieczny do przemierzania go czy może lepiej po nim nie stąpać? Huber splótł ramiona na klatce piersiowej i utkwił wzrok w bliżej nieokreślonym obiekcie przed sobą. Zdawał się być totalnie nieobecny, ale tak naprawdę odgrywał taką rolę. Rolę myśliciela, pochłoniętego czymś innym niż przygotowaniami do studniówki. To była jego zasłona dymna.  Choć znała go zaledwie kilkanaście dni, a właściwie już dwa tygodnie to już doskonale umiała to z niego wyczytać. Radziła sobie świetnie z rozpoznawaniem kryjówek, za którymi skrywał się Norbert Huber, a miał ich wiele. Tak naprawdę wiedziała, że zgrywa chłodnego, obojętnego względem jej osoby, ale w rzeczywistości jest nią zawiedziony, jest smutny, że go tak potraktowała. Czuła to i wiedziała, że musi to naprawić. To udawanie musiało się w końcu skończyć.
-Norbert...-rozpoczęła łagodnie, przyglądając się profilowi jego twarzy.
-Daruj sobie.-wycedził.
-Chciałam ci to wszystko wyjaśnić.
-Czyżby Annę Matulaniec atakowały wyrzuty sumienia?-zwrócił twarz w jej stronę i przyodział na niej wyraz zaskoczonego.  -No coś podobnego!-mruknął z przekąsem.
-Huber, do cholery jasnej! Nie zachowuj się jak dziecko!-warknęła wprost w jego twarz, rezygnując z trzymania emocji na wodzy.
-Po prostu nie mam ochoty z tobą rozmawiać i nie oczekuję żadnych tłumaczeń. -wzruszył ramionami.- To twoje życie, Anka. Ja chciałem tylko ci pomóc i naprowadzić cię na odpowiednią drogę, bo uważam, że je sobie pieprzysz właśnie w tym momencie, ale cóż...
-Posłuchaj, Norbert. Nic o mnie nie wiesz, prawie mnie nie znasz, więc z łaski swojej się w nie nie mieszkaj, bo ja też równie dobrze mogę wybierać ci towarzyszy w  tej szkole, a tego nie robię. -odparła chłodno.
-Dobrze wiesz, że moi przyjaciele w porównaniu do twoich pseudo przyjaciółek to jak niebo do piekła. Tylko zdajesz się to ignorować i wmawiać sobie, że jesteś taka jak one, ale nie jesteś...
-Po co to robisz?! Po co do cholery?!-podniosła gwałtownie ton głosu, spoglądając uważnie w jego błękitne oczy.
-Chcę ci po prostu pomóc, bo mamy więcej wspólnego niż ci się wydaje.-wypowiedział tajemniczo i splótł ich dłonie ze sobą, bowiem nastał czas rozpoczęcia próby.
Prychnęła pod nosem na jego słowa. O czym on do cholery pieprzył? Przecież w ogóle jej nie znał. Te kilka rozmów jakie ze sobą odbyli miało obrazować mu to jaka jest? To brzmiało absurdalnie. Zdecydowała się nie odezwać już do niego ani słowem. Była zbyt podirytowana i oburzona jego zarzutami. Przez cały czas trwania symulacji układu czuł na sobie czujne spojrzenia koleżanek  córki dyrektora. Psychicznie już nastawiał się na ich atak po zakończeniu ćwiczeń nad polonezem. Tym bardziej jak widziały jego sprzeczkę z jedną z nich. Przecież to było prawie pewne, że to wykorzystają jako pretekst, że uderzą. Ania tymczasem pogrążyła się w refleksjach nad ostatnią wypowiedzią środkowego skierowaną do jej osoby. Co mógł mieć na myśli, mówiąc " mamy więcej wspólnego niż ci się wydaje"? Nie miał żadnego pojęcia jak to jest pełnić rolę córki dyrektora szkoły sportowej.  Nie znał uczucia przypodobania się reszcie, aby nie uderzyły w ciebie zarzutami, że masz  lepiej bo jesteś córeczką  głowy szkoły. Dlatego właśnie zadawała się z nimi. Z dziewczynami pozbawionymi wszelkich skrupułów przed obrażeniem innych. Choć wcale taka nie była. Nie posiadała cechy krzywdzenia innych. Nigdy nie była wredna ani chamska. Nawet jak ktoś nie pałał do niej sympatią to nie potrafiła odwdzięczyć się mu podobnym nastawieniem czy pięknym za nadobne. Po mimo posiadania ojca, który rzadko, kiedy liczył się z jej zdaniem posiadała niesamowite pokłady ciepła względem drugiego człowieka. Może Huber właśnie to miał na myśli? Może chodziło mu o to, że ona też wewnątrz  ulokowaną miała bezinteresowną pomoc innym?
-Koniec na dziś.- Skrzypkowska donośnym głosem przerwała jej analizy.
Pośpiesznie puściła dłoń siatkarza i podreptała po swoją torebkę rzuconą niedbale pod drabinkami. Gdy ją podniosła i miała skierować się już w stronę wyjścia z hali dostrzegła dziewczyny, które otoczyły bruneta. Wywróciła oczami na ten widok i przyśpieszonym krokiem podążała w stronę swojego partnera podczas prób. Przystanęła obok ucznia Spały i splotła ramiona na klatce piersiowej, obdarowując koleżanki pytającym spojrzeniem.
-Jaszczurze, odpieprz się od naszej kumpeli.-oświadczyła z uśmiechem brunetka.
-Ja jej nie trzymam przy mnie siłą.-wzruszył ramionami Norbert.
-Dziewczyny, już wam tłumaczyłam, że przydzieleni jesteśmy razem do poloneza.-przewróciła oczami 18-latka.
-Spędzasz z tym wybrykiem natury więcej czasu niż z nami.-zarzuciła ci kolejna.
-No bo staram się przygotować do matury?
-Udowodnij, że nadal chcesz się z nami zadawać.
-Huber, po mimo swojego wzrostu twój mózg ma rozmiar małego fistaszka.-wysiliła się na najbardziej wredny ton w stronę siatkarza.
Dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że złamała dane mu zapewnienie. Właśnie po raz pierwszy z niego wyszydziła. A to wszystko po to by przypodobać się towarzystwu. Miał całkowitą rację. Boże, jaka ona była naiwna. Poderwała się z miejsca i pośpiesznie zniknęła za masywnymi drzwiami hali.
-Myliłem się. Jesteś taka sama jak one.-mruknął pod nosem środkowy.

~*~
Cześć! ^^
Mam wrażenie, że ten rozdział to jeden wielki chaos i bezsens, ale liczę, że może jednak Wam się spodoba :/ Możliwe, że kolejna część będzie już tą ostatnią, ale zobaczymy jak to rozplanuję ;) Anka i Norbert się kłócą, a Matulaniec w końcu uległa wpływowi koleżanek i "pocisnęła" Norbertowi :P Zobaczymy jak to dalej z nimi będzie. Całuję i do zobaczenia w kolejnym tygodniu! ;*
PS: Przepraszam za opóźnienia :(