wtorek, 2 sierpnia 2016

Porcelain Heart, cz.4

Zdyszany przystanął na krawędzi chodnika, układając dłonie na kolanach. Przymknął powieki i zaczerpnął powietrza do płuc, by po chwili wypuścić je ze świstem. Uniósł głowę i osłaniając ręką oczy przed złośliwymi, rażącymi promykami słońca omótł wzrokiem okolice. Skinął jedynie głową i wykonał głęboki oddech, po czym poderwał się do biegu. Maksymalnym sprintem przemierzał kolejne metry, weryfikując w myślach odległość dzielącą go od brunetki. Znajdował się już naprawdę blisko. Musiał działać szybko, aby Amati nie odniosła rozległych obrażeń, które mogłyby zaszkodzić życiu dziecka czy też jej własnemu. Clemenza kilka minut temu wpadł w szał, o czym poinformowała go Alice. Rudowłosa chciała za interweniować, ale siatkarz zabronił jej podejmowania jakiej kolwiek próby działania. Jego oczom ukazał się usytuowany przed nim budynek na obrzeżach miasta. Odetchnął z ulgą i ostrożnie ułożył smukłą dłoń na klamce, naciskając ją ślamazarnie. Rozejrzał się wokół i jego czekoladowe tęczówki dostrzegły oddaloną od niego kilka metrów niską sylwetkę. Alice odwróciła się na pięcie i już rozchyliła wargi, aby coś powiedzieć, kiedy Luca przyłożył palec wskazujący do ust, przekazując jej tym samym, aby zachowała milczenie. Dziewczyna skinęła głową i podążała schodami w kierunku mieszkania Emmy tuż za atakującym. Włoch wzdrygnął się delikatnie, kiedy jego narząd słuchowy otrzymał zestaw wysokich decybeli pochodzących zza doskoanle znanych mu dębowych drzwi.  Na palcach podszedł do nich i bezszelestnie wtargnął do środka. Głos partnera Amati z każdą minutą starał się coraz to wyraźniejszy, a także głośniejszy. Nie szczędził dziewczynie obelg i obrzucał ją wyzwiskami, celując w nią czym z karabinu amuicją w postaci talerzy. Ich trzask drażnił uszy wszystkich zebranych w lokalu, ale starali się to lekceważyć. W pewnym momencie z jej gardła wydobył się przeciągły jęk bólu, który zaniepokoił Vettoriego i Alice. Brunet ostrożnie wychylił głowę, a to co ujrzały jego oczy narodziło w nim niesamowitą wściekłość. Ivan trafił w jej zaokrąglony znacznie brzuch, czym dowodem była jej drobna dłoń podtrzymująca go.  Siatkarz zacisnął zęby, a dłonie uformował w pięści, z którymi miał zamiar rzucić się na szatyna. Szczerze go teraz nienawidził. Istotka, ktorą Emma nosiła pod sercem była niczemu winna, a ten tyran odważył się podnieść rękę na własne dziecko. Tego było już za wiele. Nie mógł patrzeć na cierpienie i ból wymalowane na twarzy brunetki, na łzy, ktorymi przyzdobione były jej policzki...Nadal była dla niego ważna. Pobudziła ponownie jego serce do życia. Poruszyła lód okalający jego serce, który całkowicie się pokruszył, ustępując miejsca żarowi uczucia jakim ją darzył. Ponownie zapłonął w nim ogień miłości, który umiała rozpalić w nim tylko ona. Kochał ją. Poderwał się z miejsca i zaszedł Ivana od tyłu, oplatając go silnymi ramionami.
-Dosyć tego, rozumiesz?! Nie będziesz jej krzywdził, tyranie!-wysyczał przez zęby.

Odciągnął od brunetki sylwetkę zapewne jej byłego partnera i poprosił Alice, aby zajęła się przyjaciółką. Roztrzęsiona Emma popadła w ramiona miedzianowłosej, plamiąc jej bluzkę słoną cieczą skapającą z jej policzków. Vettori tymczasem przekazał Clemenze w ręce funkcjonariusza policji, który przekroczył próg kuchni. Niepewnie przykucnął przy drobnym ciele brunetki, spoglądając na nią ze współczuciem. Dziewczyna oderwała się od kumpeli i nieśmiło uniosła wzrok na twarz atakującego. Jej oliwkowe tęczówki spoglądały na niego z niesamowitą wdzięcznością, ale także z czymś co go zaskoczyło. Odnalazł w nich czułość i pożądanie. Patrzyła na niego tak jak wtedy, kiedy jeszcze wszystko było dobrze, kiedy oboje przemierzali świat z różowymi okularami, dostrzegając go niezwykle wesołym i kolorowym. Niepewnie uniosła dłoń, która po chwili znalazła miejsce na jego twarzy. Pogładziła go po policzku zewnetrzną jej częścią, a jej usta rozjaśniła nikły uśmiech. Jego skóra nadal była jedwabista i gładka. Taka jaką ją zapamiętała. Zauważył, że w swoich gestach była inna niż zawsze. Niepewnie, nieśmiało wykonywała najmniejszy detal, zupełnie niczym dziecko, które chciało złapać motyla, ale aby go nie spłoszyć stało się być subtelne i ostrożne. To było jej zupełnym przeciwieństwem. Pamiętał ją przecież jako pewną, bezposrednią dziewczynę, sięgająca po swoje. Mimowolnie kąciki jego ust wypieły się na wyżyny na to wspomnienie. Jego serce zdecydowanie mocniej biło, aby nadążyć z polowaniem krwi do tętnic.  Była tak blisko.

-Dziękuję, Luca.-wyszeptała z czułością, głaskając wciąż jego policzek.

-Wszysyko w porządku? Nic Ci nie jest?-spojrzał troskliwie na jej brzuch.

Zdawał sobie sprawę, że znacznie wcześniej powinien zadać to pytanie, ale nie był w stanie trzeźwo myśleć, kiedy obok znajdowała się ona. Emma skinęła jedynie głową, oświadczając, że jedynie nieco pobolewa ją brzuch. Nie mógł tego z bagatelizować, dlatego poprosił Alice o wezwanie karetki. 

-Ale Luca naprawdę nie trzeba. To nic takiego.-zapewniała go łagodnym głosem.-Przepraszam Cię. Wcześniej nie dostrzegłam tego jaki skarb mam obok siebie. Dopiero ta trałma dała mi sporo do myślenia. Proszę Cię, wybacz mi. Wiem, że Cię zraniłam i na Ciebie nie zasługuje, ale wiedz, że nadal Cię kocham. -wypowiedziała skruszona, wbijając wzrok w podłogę. 

Mierzył ją bacznie wzrokiem, obserwując każdy jej ruch. Nie wiedział co o tym myśleć. Kochał ją, ale nie potrafił jej wybaczyć. Nie odważył się przełamać i ponownie jej zaufać. Nadal jednak darzył ją silnym uczuciem i chciał dla niej jak najlepiej. Nie mógł pozwolić, aby ktoś taki jak Ivan ją krzywdził, dlatego zdecydowałem się ją wyrwać z tego piekła. Ujął jej brodę w smukłe palce i uniósł ją subtelnie do góry, zmuszając tym samym, by spojrzała w jego oczy. Czekoladowe tęczówki siatkarza były przepełnione niesamowitą czułością i troską, ale także skrywały nutkę bólu i smutku.

-Nie potrafię Ci wybaczyć. Przepraszam Emma, ale zwyczajnie nie umiem.-wypowiedział drżącym głosem.

-Nie masz mnie za co przepraszać. Zasługuje na to. W pełni rozumiem Twoją decyzję. Dziękuję, że po mimo krzywdy jaką Ci wyrządziłam uratowałeś mnie. Jesteś niesamowitym człowiekiem,Luca.-obdarowała go szerokim uśmiechem.-Nigdy Ci tego nie zapomnę.-wyszeptała, spoglądając na niego z wdzięcznością.

Vettori uśmiechnął się promiennie i wstał, rozmasowując obolałe łydki. W jego ślady poszła także Emma, która syknęła subtelnie z bólu, ujmując brzuch w dłonie.  Spojrzał na nią zaniepokojony i nakazał jej usiąść ona jednak pokręciła przecząco głową. Wspięła się na palce i uniosła głowę. Ze swoim sporym wzrostem sięgała Lucę do ramiona, a gdy jeszcze stanęła na palcach mogła w pełnej okazałości podziwiać jego subtelna twarz. Nie zmienił się wcale. Mimowolnie jej wzrok padł na jego spierzchnięte wargi. Zauważył to i postanowił to raz na zawsze zakończyć, aby nie rodzić w niej nadziei. Nachylił się nad jej twarzą i ujął ją w swoje wielkie, zimne dłonie. Lekko się wzdrygnęła na moment styku jego rąk z jej skórą i cierpliwie oczekiwała jego posunięcia. Czuła jego ciepły oddech, który drażnił jej zaróżowione nieco policzki. Spoglądał jej głęboko w oczy, a ona w pełni napawała się jego ciemnymi tęczówki, obawiając się, że już nigdy nie będzie jej to dane. Wodził kciukiem po jej podbródku, powoli skracając dystans dzielący ich wargi. W końcu jego usta zetknęły się z jej. Najpierw musnął je delikatne, starając sobie przypomnieć ich miękkość i smak. Później przelał w ten pocałunek wszystkie uczucia i pogłębił go, rozchylając językiem jej wargi. Gładził nim jej podniebienie, a ona rozkloszowała się w pełni tą chwilą, chłonąć jego aksamitne wargi niczym narkomam narkotyk. Wplotła palce w jego gęste, ciemne włosy, przygarniakąc go jeszcze bliżej siebie. Pocałunek ten był przepełniony niesamowitym uczuciem jakie łączyło dwojga tych ludzi, ale także smutkiem, tęsknotą i bólem. Był on pewnego rodzaju pożegnaniem. Po policzku bruneta spłynęła pojedyncza, słona łza. Oderwał się od dziewczyny i spojrzał na nią przepełnionym bólem i smutkiem wzrokiem, który miała zapamiętać do końca życia. Widać cierpienie było mu pisne.

-Żegnaj.-wyszeptał drżącym wargami i okręcił się na pięcie, wyruszając przed siebie.

Obejrzał się za siebie i widok jaki tam został ponownie roztrzaskał jego słabe serce na miliony kawałeczków. Emma roztrzesiona klęczała na podłodze i zwyczajnie płakała. Jej całe ciało drżało, a policzki tonęły w oceanie łez. Alice obejmowała ją mocno, starając się zapanować nad jej ciałem. 
Gdy opuścił kamienice nie krył już swoich emocji. Dał im upust. Nawet nie zauważył kiedy kilka łez zamieniło się w rozpacz. 

~*~

Smutna to była historia, ale i taką chciałam napisać. Nasyconą bólem i cierpieniem. Luca okazał się być niesamowitym człowiekiem, który szczęście i dobro Emmy cenił ponad swoje. Amati wreszcie przyznała się do błędu i przeprosiła siatkarza. Mam nadzieję, że wam się spodobało ;) Dziękuję  serdecznie za wszystkie komentarze i liczę na waszą dalszą obecność ;* Do zobaczenia ;*
PS:Nie wiem o kim będzie jeszcze kolejna historia, ale wacham się pomiędzy Włodarczykiem a Andersonem ^^ Także spodziewajcie się następnym razem jednego z nich :D  Nie wiem kiedy dodam bohaterów i zaczne pisać bo monitora nadal nie mam, a na telefonie chyba nie warto próbować. 

9 komentarzy:

  1. Jeju, ale cudowna historia. Zakończenie genialne. Oby więcej takich opowiadań tutaj, bo takie osoby jak Ty dają mi nadzieję w polską blogsferę.
    Trzymaj się!
    - Eve

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za wywołanie niesamowitego ciepła w moim sercu tym komentarzem ;*

      Usuń
  2. Dobrze, że tak postąpił. Pewnie gdyby dał jej drugą szansę to dziewczyna i tak by coś wymyśliła. Świetne to opowiadanie. Ja z miłą chęcią poczytałabym coś o Julianie :) Dodawaj szybko nowych bohaterów i prolog. Życzę weny i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Julian na pewno będzie :D
      Nie wiem czy nastąpi to szybko bo jeszcze nieco muszę poukładać sobie w głowie a także poczekać na monitor do kompa, gdyż uległ on popsucii :/
      Dziękuje i pozdrawiam ;*

      Usuń
  3. Super opowiadanie 😀😀 Mam cichą nadzieję że następne będzie o Włodarczyku 💕💕 Życzę weny 😀

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne zakończenie. Chcę poczytać o Wojtku :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Nareszcie! Czekałam na takie zakończenie. Inne opowiadania, które czytałam zazwyczaj kończyły się szczęśliwie. Cudowny pomysł! Czekam na więcej i mam nadzieję, że szybko pojawi się nowa historia. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń