piątek, 14 grudnia 2018

Świąteczny żar, cz.3


„Podobno nic nie trwa wiecznie,
ale ja mocno wierzę w to,
że czasami miłość trwa nawet wtedy,
kiedy ukochana osoba odejdzie.”

Westchnął głęboko, spoglądając kątem oka na milczący nadal telefon usytuowany nieopodal jego smukłej dłoni znajdującej się na wykonanym z ciemnego drewna stoliku. Spoczywający naprzeciwko niego blondyn jakby czytał mu w myślach i posłał pokrzepiający uśmiech, zdając sobie sprawę na jaki temat refleksje toczy teraz przyjmujący. Brunet przymknął powieki i rozmasowywał pulsujące od natłoku myśli skronie. Wciąż łudził się, ze jego komórka  w końcu zawibruje i wyda z siebie przyswojony przez niego doskonale utwór, a jej wyświetlacz wypełni zdjęcie roześmianej brunetki. Po mimo upływającego już stycznia nadal wierzył w to, że 21-latka będzie w stanie dać mu jakikolwiek znak życia. Po mimo, że nie uczyniła tego od opuszczenia na palcach jego sypialni podczas świątecznego poranka. Może się tej bliskości wystraszyła? Może nie była gotowa na takie kroki po zaledwie pół roku? Przecież to było absurdalne. Kochała go. Wiedział to. Czuł to. Była w stanie uczynić dla niego wszystko, a on mógł dla niej skoczyć w ogień. Sześć miesięcy. Tyle razem spędzili. Pogrążeni w krainie rozkoszy, błogości i gorącego uczucia. Niby ten czas mógł wydawać się dla większości ludzi znikomym przy związkach trwających kilka lat, aczkolwiek im wydawało się, że znają się na wylot, a uczucie jakie się w nich rodziło na co dzień na nowo zapewniało ich, że ta druga osoba to połówka, z którą chcą spędzić wieczność, całe ziemskie życie. Intensywność ich miłości było widać na odległość. Nie raz koledzy siatkarza z klubu rzucali miłe dla uszu komentarze o wzroku Dalii jakim maltretowała sylwetkę młodszego z braci Fornal, a partnerki zawodników radomskiego klubu wzdychały nad ognikami Tomka, kiedy spoglądał w kierunku znajdującej się pośród nich brunetki. Nie potrafił uwierzyć w to, że nagle odwidział jej się związek. Nie mógł pogodzić się z myślą, że nagle zdecydowała się od niego odejść. Oplótł długie palce wokół wysokiej szklanki i pustym wzrokiem wpatrywał się w jasną ciecz, aby po chwili zadrzeć spojrzenie na swojego towarzysza i zatopić usta w ciepłym jeszcze napoju, upijając jego kilka ostatnich łyków.
-Cholera, ja już nie jadę rady, Kuba.-sapnął, skrywając twarz w dłoniach.
-Tomek, ale może ktoś ją do tego zmusił. Nie wiem…Może rodzice?-myślał na głos Rybicki, podtrzymując kontakt wzrokowy z Fornalem.
-Sam nie wiem.-wypuścił powietrze skołowany.-Przecież gdyby tak było napisałaby, może zadzwoniła, a nie milczała od ponad miesiąca, kurwa.-warknął, uderzając podirytowany pięścią w blat stołu.
-Spokojnie.-starał się ochłodzić władające nim emocje przyjaciel.-Wiem, że ci ciężko, ale musisz się powoli z tym pogodzić.
-A ty byś się potrafił pogodzić z tym, że Kaja od ciebie odeszła?! Tak nagle!-poderwał się z miejsca, dając upust wypełniającym go emocjom.
Blondyn przeszył go pełnym smutku oraz współczucia wzrokiem, a do starszego przyjmującego jakby dotarło co właściwie zrobił. Momentalnie sięgnął po kurtkę i narzucił ją na siebie, podchodząc do Rybickiego i prosząc, aby opuścić lokal, bowiem coraz trudniej mu było sprawować władzę nad sobą. Przyjaciel Tytusa posłusznie skierował się w stronę drzwi, wysłuchując przez drogę do wyjścia przeprosin kumpla.


„Gdybym nigdy nie poczuła się z nim taka szczęśliwa,
nie brakowałoby mi tego po jego odejściu.”


W momencie spotkania dwóch przyjaciół w jednej z popularnych kawiarni w Radomiu brunetka przymykała za sobą drzwi gabinetu ginekologa. Schowała fotografie z USG do głębi kieszeni czerwonej puchatej kurtki i chwilę później zniknęła zza wyjściem z budynku. Dopiero wtedy pozwoliła sobie na upust targających nią emocji. Słona ciecz pociągała za sobą strugi tuszu do rzęs, siejąc na jej policzkach ciemną mozaikę, której widok przywoływał na nią pełne zaintrygowania oraz współczucia spojrzenia. Przemierzała znajdującą się przed nią drogę, pociągając coraz bardziej solidnie nosem. Otuliła się szczelniej kraciastym szalikiem, chcąc ukryć ślady słabości widniejące na jej twarzy. Coraz bardziej przygniatały ja do podłoża wyrzuty sumienia spowodowane nagłym zniknięciem z życia młodego siatkarza, a istotka znajdująca się w jej łonie ciągle jej o tym przypominała. Po mimo, że minął dopiero nieco ponad miesiąc odczuwała już nasilającą się z każdą sekundą, minutą, godziną tęsknotę, jednak myśl, że swoim powrotem i oznajmieniem mu, że zostanie ojcem spowoduje runięcie jego dotychczasowego życia skutecznie odganiała ją od zrealizowania tego. Celem opuszczenia rodzinnego Krakowa było właśnie zadbanie o Tomasza. Była świadoma, że sprawia mu ból, że jej nieobecność go nieustannie rani, ale czyniła to dla jego dobra. Chciała by skupił się w pełni na karierze, na rozwoju osobistym. Nie mogła go teraz wplątać w wychowywanie dziecka, nie kiedy otarł się o reprezentację Polski seniorów. Dlatego też emigrowała z miejsca, gdzie przyszła na świat do zupełnie innego województwa. Rzeszów od pierwszego dnia dwa tysiące osiemnastego roku stał się jej siedliskiem, bowiem stąd właśnie pochodziła jej najlepsza przyjaciółka, u której znalazła schronienie. Kornelia nie pochwalała zachowania swojej niewywodzącej się z węzłów krwi siostry, ale wolała się nie wplatać w Dalii życie uczuciowe i to jak w nim postępuje.
-Mam pomysł.-oświadczyła z entuzjazmem w głosie blondynka, patrząc wymownie na spoczywającą obok ciężarną.
-Słucham.-skierowała na nią wzrok brunetka.
-Aborcja. Pozbędziesz się dziecka i wrócisz do Krakowa, do Fornala.-wytłumaczyła jej rzeszowianka.
-Co takiego?! Ty sobie chyba żartujesz!-źrenice Małeckiej poszerzyły się gwałtownie.-Nie ma mowy! Jak w ogóle mogłaś o tym pomyśleć?!-nie dowierzała w słowa, które moment wcześniej opuściły czerwono krwiste usta przyjaciółki.
-Dalia, ja po prostu zastanawiam się jak wrócisz do rodziców, na studia. Ja cię nie wyganiam, ale kiedyś będziesz to musiała zrobić. Przecież starzy cię zabiją jak powiesz im, że spodziewasz się dziecka Tomka! –żywo gestykulowała blondynka.- Aborcja rozwiązałaby wszelkie twoje problemy.
-Nie umiałabym spojrzeć Tomkowi w twarz, wiedząc, że zabiłam nasze dziecko!-wykrzyknęła nadal oburzona propozycją przyjaciółki Małecka.
-Wiem jak to brzmi, że to okrutne, ale przemyśl to na spokojnie.-potarła jej ramię właścicielka mieszkania.-Kiedyś jeszcze będziecie mieć dzieci. –posłała jej ciepły uśmiech.

~*~
Mamy kolejną część :3 Według obietnicy dodaje ją w piątek, a kolejną i zarazem ostatnia opublikowana zostanie 23 grudnia ;) Ogólnie jestem z niej bardzo zadowolona, ale to nie mi oceniać jak się spisałam a Wam o co bardzo proszę :3 Tomasz cierpi, a Dalia ma mętlik :( Jak to się dalej potoczy? Czy dziewczyna w końcu zdecyduje się na jakiś krok w kierunku Tomka ? Zobaczymy niebawem ;) Całuję i do zobaczenia za tydzień! ;*
PS: Na Janku widzimy się jutro ;* 

4 komentarze:

  1. Oooooo nie nie i jeszcze raz nie! Odrzucam pomysł przyjaciółki Dalii, niby dorosła kobieta, a takie rzeczy proponuje. Małecka nie może usunąć tego dziecka, może brzydko to określę, ale czuję, że byłoby taką przepustką do swobodnego życia z Tomkiem. Trzymam za nich kciuki i niech w końcu odezwie się do Fornala, bo biedak nie wie już co myśleć i za chwilę wpadnie w jakąś deprechę, a tego nikt nie chce. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, bywa i tak :P
      Zobaczymy jak to dalej będzie :D
      Dziękuję i pozdrawiam ;*

      Usuń
  2. Smutno mi z powodu Tomka i tego, że nie potrafi sobie poradzić z zaistniałą sytuacją... Ale w sumie, kto by mógł? Jego ukochana tak po prostu zniknęła i nie daje znaku życia, a wiadomo, jaka jest jej rodzina, by mógł swobodnie wybrać się w odwiedziny i zapytać o Dalię. Nie zazdroszczę mu tego stanu :( Tomek nie potrafi zrozumieć, czemu Dalia odeszła tak bez słowa, mimo tego pięknego i gorącego uczucia, które ich łączyło. Smutne to i przygnębiające...
    A dziewczyna dostała potwierdzenie, że spodziewa się dziecka. Jednak moim zdaniem nie powinna ukrywać tego faktu przed Tomkiem. Jestem pewna, że przyjąłby tę nowinę z wielką radością :) Ale Dalia postanowiła inaczej, postanowiła wyjechać i nie niszczyć mu życia. Mam jednak nadzieję, że nie skorzysta z propozycji swojej przyjaciółki! Nie tędy droga...
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze mówisz :(
      Cóż tak to niestety bywa :(
      Dziękuję i pozdrawiam :*

      Usuń